Legenda o toruńskim smoku


Dawno, dawno temu, w samym sercu Torunia, wydarzyła się historia tak niezwykła, że do dziś trudno uwierzyć, iż miała miejsce naprawdę. Nie opowiadają o niej tylko ludowe podania czy bajki szeptane przy ognisku, lecz oficjalne miejskie dokumenty.

Był rok 1746. Dwójka mieszkańców Torunia, mistrz ciesielski Johann Georg Hieronimi i Katarzyna Storchin, żona miejskiego żołnierza, złożyli w ratuszu osobliwe zeznania. Twierdzili, że na własne oczy widzieli stworzenie nie z tego świata.

Ich opowieść mroziła krew w żyłach. Nad miastem przeleciał smok, draco volans – latający gad. Miał około dwóch metrów długości, ciemnoszare ciało podobne do węża i lśniący, jasnobrązowy ogon. Rozpostarte skrzydła niosły go ponad Strugą Toruńską, aż ku ruinom zamku krzyżackiego, gdzie zniknął w mroku kamiennych murów.

Świadkowie sporządzili dokładny opis, a nawet rysunek stworzenia. Dokument przez wiele lat spoczywał w toruńskim archiwum, aż do lat sześćdziesiątych XX wieku, kiedy to zaginął bez śladu. Czy smok zabrał ze sobą własną tajemnicę?

Dziś nikt nie wie, czym był ów cień na toruńskim niebie. Złudzeniem, ptakiem, czy może prawdziwym smokiem, którego spojrzenie rozświetliło jedną noc w XVIII wieku?

Jedno jest pewne – legenda przetrwała. A nad Strugą Toruńską, tam gdzie widziano smoka, czuwa dziś niewielka, ceramiczna rzeźba – sympatyczny gad stworzony przez artystę Dariusza Przewięźlikowskiego. To pamiątka po niezwykłym spotkaniu człowieka i mitu, które na zawsze zapisało się w historii Torunia.


Komentarze

Popularne posty