W dawnych czasach, w malowniczym miasteczku Hameln nad rzeką Wezerą, życie toczyło się spokojnie i dostatnio. Mieszkańcy cieszyli się urokami codzienności, a dzieci bawiły się beztrosko na brukowanych uliczkach. Pewnego jednak dnia spokój miasta został zakłócony przez nieoczekiwaną plagę szczurów.
Gryzonie pojawiły się nagle i w ogromnych ilościach. Przemykały przez domy, niszczyły zapasy żywności, zanieczyszczały studnie i siały strach w sercach mieszkańców. Żadne pułapki ani trucizny nie były w stanie ich powstrzymać. Zdesperowany burmistrz zwołał radę miejską, ale nikt nie miał pomysłu, jak uwolnić miasto od tej klęski.
Aż pewnego dnia do Hameln przybył tajemniczy mężczyzna. Był wysoki i szczupły, ubrany w kolorowy strój, a na plecach nosił flet. Jego oczy błyszczały dziwnym blaskiem.
Jestem Flecista — powiedział do zgromadzonych mieszkańców. - Za odpowiednią zapłatą uwolnię was od szczurów.
Burmistrz, widząc w tym ostatnią szansę, zapytał: Czego żądasz w zamian?
Flecista uśmiechnął się lekko. Sto sztuk złota — odpowiedział.
Po krótkiej naradzie rada miasta zgodziła się na jego warunki.
Następnego ranka Flecista stanął na środku rynku i podniósł flet do ust. Zaczął grać melodię tak niezwykłą, że dźwięki zdawały się oplatać całe miasto. Z każdego zakamarka zaczęły wyłaniać się szczury. Małe i duże, szare i czarne — wszystkie podążały za muzyką, hipnotyzowane jej magią. Flecista prowadził pochód przez ulice Hameln, aż dotarł do brzegu Wezery. Nie przestając grać, wszedł na most, a szczury, jak zaczarowane, rzucały się do wody i tonęły w głębinach rzeki. Gdy ostatni gryzoń zniknął pod powierzchnią, Flecista odwrócił się i wrócił do miasta.
Uczyniłem, co obiecałem — powiedział do burmistrza. - Teraz proszę o moją zapłatę.
Jednak widząc, że zagrożenie minęło, mieszkańcy zaczęli szemrać między sobą.
Sto sztuk złota to zbyt wiele — mówili. Burmistrz, kierowany chciwością, odpowiedział: Zapłacimy ci pięćdziesiąt sztuk. To i tak hojne wynagrodzenie.
Oczy Flecisty zwęziły się. Obiecaliście sto — przypomniał spokojnie.
Nie zasługujesz na taką sumę — odparł burmistrz. - Weź to, co ci dajemy, albo odejdź z niczym.
Rozgniewany i urażony Flecista spojrzał na zgromadzonych mieszkańców. Żałujcie swojej decyzji — rzekł cicho. Odwrócił się i zniknął w wąskiej uliczce.
Następnego dnia, gdy słońce wzeszło nad Hameln, Flecista powrócił. Tym razem jego melodia była inna — słodka i kusząca, pełna obietnic przygód. Dzieci, słysząc ją, opuściły swoje domy i podążyły za nim, tańcząc i śmiejąc się. Rodzice, zajęci codziennymi sprawami, nie zauważyli ich zniknięcia.
Flecista prowadził dzieci poza granice miasta, przez zielone łąki i gęste lasy, aż dotarli do góry Koppelberg. Tam otworzyła się przed nimi magiczna brama. Wszyscy weszli do środka, a gdy ostatnie dziecko przekroczyło próg, góra zamknęła się, znikając bez śladu.
Kiedy mieszkańcy Hameln zorientowali się, co się stało, rozpacz ogarnęła całe miasto. Rodzice biegali po ulicach, wołając imiona swoich dzieci, ale odpowiedziała im tylko cisza. Od tego dnia Hameln stało się miejscem smutku i żałoby. Mieszkańcy przysięgli nigdy więcej nie łamać obietnic i zawsze dotrzymywać słowa. Legenda o Fleciście z Hameln przekazywana była z pokolenia na pokolenie jako przestroga przed chciwością i niewdzięcznością.
I choć minęły wieki, wciąż mówi się, że w ciche noce można usłyszeć echa tamtej tajemniczej melodii, a duchy zaginionych dzieci tańczą w blasku księżyca na wzgórzach otaczających Hameln.
Komentarze
Prześlij komentarz