Legenda o Dworze Młynarzy w Gdańsku
W Gdańsku na wyspie stoi Wielki Młyn. Wiadomo. Jak jest młyn to są i młynarze, a jak są młynarze to jest mąka. Ale niewielu wie, że dzieje tutejszych młynarzy splecione są od wieków z cudowną, słodką i aromatyczną czekoladą. A było to tak...
Ten wieczór był wyjątkowo chłodny. Na drzewach próżno było szukać liści. Wiatr od morza przypominał mieszkańcom Gdańska, że dużymi krokami zbliża się zima. Wielki Młynarz siedział wraz ze swoimi pomocnikami przy ciepłym palenisku. Byli też zaprzyjaźnieni piekarze i piwowar. Przynieśli ze sobą swoje doskonałe wyroby, których nie byłoby przecież gdyby nie ciężka praca gospodarzy. Do Dworu Młynarzy zawitało też kilku zamorskich kupców, którzy przynieśli ze sobą korzenne przyprawy, goździki, cynamon, a nawet pomarańcze. Dodatki te szybko zaprzyjaźniły się z grzanym piwem podawanym u młynarzy.
W pewnym momencie wiatr mocniej uderzył w okiennice, a drzwi Dworu Młynarzy otworzyły się z hukiem. Zgromadzeni spojrzeli w ich stronę i zobaczyli mężczyznę. Ubrany był w długi brązowy płaszcz. Czerwoną, wysmaganą wiatrem twarz ukrywał za białym szalem. Miał ze sobą też wielki płócienny wór.
Gdańscy młynarze byli bardzo gościnnymi ludźmi, więc szybko zrobili miejsce przy ławie i nalali przybyszowi grzanego piwa. W zamian oczekiwali tylko jednego. Opowieści. Dziwów zza morza. A przybysz miał co opowiadać. Wrócił bowiem zza wielkiego oceanu.
Gdy gość młynarzy skończył opowiadać, wstał, sięgnął do swojego worka i wyciągnął z niego pełne garście dziwnych ziarenek. Ułożył je na gorącej blasze nad paleniskiem i gdy się uprażyły zaczął je łuskać. Zgromadzeni młynarze, piekarze, piwowar i inni goście przyglądali się temu z wielkim zainteresowaniem. Jeszcze bardziej zadziwiło ich to, co stało się potem. Przybysz wziął wyłuskane ziarenka i wrzucił je do małych żaren stojących w rogu sali. Z ziarenek powstała bardzo aromatyczna brązowa masa, którą marynarz dodał do dzbana z grzanym piwem.
I wtedy dopiero zaczęły się dziwy. Piwo nabrało ciemnobrązowego koloru zamorskich ziaren, jego aromat rozkosznie łaskotał nosy zebranych, a smak... smak był najlepszy. Słodycz była zniewalająca i wprawiła wszystkich w doskonały nastrój.
W chwili zachwytu Wielki Młynarz wstał i oznajmił, że teraz kiedy takie skarby przybyły pod dach jego dworu mieszkańcy Gdańska, nigdy nie pozwolą mu zmarnieć. I tak też się stało. Gdy po latach Dwór Młynarzy był w potrzebie gdańszczanie z całych sił walczyli o jego odbudowę.
Po wizycie tajemniczego gościa w Dworze Młynarzy w Gdańsku pojawiły się niesamowite brązowe chleby oraz cudowne ciemne i wyjątkowo słodkie piwo. Od tamtej pory młynarze częstowali swoich gości również wspaniałą aksamitną czekoladą, bo jak się domyślacie ziarna, które tego wieczoru zawitały do ich dworu były ziarnami kakaowca.
I tradycja ta trwa w Dworze Młynarzy do dnia dzisiejszego.
Komentarze
Prześlij komentarz