Kruk, który ukradł światło: Legenda Plemion Pacyfiku
Dawno, dawno temu, zanim ludzie poznali blask słońca czy księżyca, świat spowijała nieustanna ciemność. Wszystko tonęło w mroku, a istoty żywe poruszały się po omacku, marząc o choćby iskierce światła.
Gdzieś daleko, na krańcu świata, w małej chacie mieszkał potężny, stary wódz. Był to człowiek o sercu tak chciwym, że zamknął w ogromnej, zdobionej skrzyni wszystkie światła, jakie istniały: jasne słońce, lśniący księżyc i migoczące gwiazdy. Tylko on i jego piękna córka znali ich blask, ciesząc się nim samolubnie.
Pewnego dnia, w ciemnościach, zrodził się Kruk. Nie był to zwykły ptak. Kruk był sprytny, zręczny i psotny, a nade wszystko – nienawidził ciemności. Widząc cierpienie ludzi i zwierząt, postanowił, że odzyska światło i zwróci je światu. Wiedział jednak, że starzec nigdy nie odda swego skarbu dobrowolnie. Musiał użyć podstępu.
Kruk przemienił się w maleńką, delikatną igłę cedrową i cichutko opadł do strumienia, z którego co rano czerpała wodę córka wodza. Kiedy dziewczyna nachyliła się nad wodą, nieświadomie połknęła igłę. Wkrótce potem córka wodza zaszła w ciążę i po jakimś czasie urodziła maleńkie dziecko – chłopca.
Starzec oszalał z radości na widok wnuka. Spełniał każdą jego zachciankę, nosił na rękach i nie potrafił odmówić mu niczego. Mały chłopiec, który w rzeczywistości był Krukiem, wiedział, że to jego szansa.
Każdego dnia, gdy wódz otwierał wielką, piękną skrzynię, by nacieszyć się blaskiem światła, Kruk-dziecko zaczynał głośno płakać. Wskazywał małym paluszkiem na lśniące kule i krzyczał: „Daj mi to! Chcę się tym bawić! To takie piękne i okrągłe!”.
Wódz próbował odwrócić jego uwagę, oferował mu najpiękniejsze zabawki, ale chłopiec był uparty. Płakał coraz głośniej, dopóki wódz, chcąc uspokoić ukochanego wnuka, nie poddał się. Z westchnieniem wyjął ze skrzyni lśniącą kulę – słońce – i podał ją chłopcu.
Ledwie Kruk-dziecko chwycił kulę, gdy nagle, w jednej chwili, przemienił się z powrotem w ogromnego, lśniącego od blasku słońca ptaka. Złapał światło w dziób, frunął prosto do otworu w dachu i wyleciał na zewnątrz.
Przelatywał nad światem, a lśniąca kula w jego dziobie rozświetlała mrok, który nigdy wcześniej nie znał jasności. Lecąc, Kruk rozsypywał światło. Najpierw upuścił ziarenka, które stały się migoczącymi gwiazdami. Potem wypuścił z dzioba srebrzysty krążek, który zawisł na niebie jako księżyc, dający łagodny blask nocą. W końcu, z potężnym machnięciem skrzydeł, wypuścił największą i najjaśniejszą kulę – słońce.
I tak oto, dzięki sprytowi i odwadze Kruka, świat zalało światło. Od tamtej pory słońce wschodzi każdego ranka, księżyc i gwiazdy czuwają nocą, a ludzie nigdy już nie musieli żyć w wiecznej ciemności. Kruk zaś, choć czasem nadal bywa psotny, na zawsze pozostał bohaterem, który podarował światu najcenniejszy dar.
Komentarze
Prześlij komentarz